Rant na patologię na rynku mieszkaniowym
Ostatnio po raz pierwszy miałem styczność z rynkiem mieszkaniowym w Polsce. Jestem absolwentem uczelni wyższej i potrzebuję mieszkania do pracy, a do tej pory mieszkałem jedynie w akademiku.
Gdy jednak zacząłem szukać mieszkania w dużym mieście (100 tys. mieszkańców), to mogłem zobaczyć na własne oczy, jak aktualna sytuacja na rynku mieszkaniowym jest tragiczna. Jeżeli człowiek chce mieszkać w normalnych warunkach, zbliżonych do jakości obecnych akademików, to musi przygotować się do wydania czasem 5-krotności opłaty za tenże akademik (np. wcześniej 600 zł, a teraz 3000zł). Jeżeli jeszcze chce w dobrej lokalizacji, tj. nie w wiosce obok miasta, a gdzieś, gdzie działa jeszcze komunikacja miejska, to musi dopłacić jeszcze około 1000 zł miesięcznie. Na dodatek ofert nie jest wcale tak dużo i człowiek musi szukać mieszkania dosłownie wiele miesięcy lub brać to co akurat wpadło.
Opłaty za mieszkania stale rosną w strasznym tempie, a na rynku szerzą się patologiczne biura mieszkaniowe, dla których normą jest to, że biorą od WYNAJMUJĄCEGO równowartość jednej opłaty najmu, w zamian za to, że wrzucą zdjęcia (które i tak prawie nic nie dają) i kłamią lub zatajają informacje w ofertach na stronach typu otodom.pl. Ofert od osób prywatnych praktycznie nie da się znaleźć.
Kaucje też są patologią, ponieważ nie dosyć, że są obecnie ogromne, to w teorii powinny iść na naprawdę uszkodzenia mieszkania, po tym, jak wynajmujący się wyprowadzi, a tymczasem każdy mój znajomy opowiada jak to nie otrzymali zwrotu kaucji z tak zwykłych rzeczy jak np. kurz na szafie. Aktualnie więc traktuję kaucję jak dodatkową opłatę za wynajem mieszkania.
Na szczęście wykonuję taki zawód, że zarabiam trochę poniżej średniej krajowej, więc stać mnie na to, ale szok, jaki przeżyłem, doświadczając tej patologii na własną rękę bardzo mną wstrząsnął. Nie wiem, jak człowiek może się rozwijać w warunkach, gdy zarabia minimalną krajową i cała ta pensja idzie tak naprawdę na mieszkanie. System ten tak naprawdę też uniemożliwia przeprowadzki, ponieważ przez koszt wstępny (kaucja, opłata do biura) człowiek musiałby z rok oszczędzać na samą przeprowadzkę.
Jak zwykły człowiek ma żyć, a co dopiero się rozwijać, w tych warunkach? I rząd jest po stronie tych pato-developerów, którzy jeszcze bardziej cisną zwykłego Kowalskiego.
Przepraszam za ten rant, ale uderzenie z rzeczywistością i tymi wszystkimi patologiami, które są normą, jest dla mnie dużym szokiem, na który nic mnie nie przygotowało.