Ceny biletów kolejowych to jakiś kiepski żart

Tyle trąbienia w mediach publicznych, społecznych, akcje, srakcje, deklaracje polityków, żeby korzystać z transportu publicznego, no bo przecież lepszy, szybszy, tańszy i eko! I co?

I gówno.

Mentalnie zatrzymałem się w czasach, kiedy podróż koleją do 2 osób się bardziej opłacała niż autem. Na cel obrałem Zakopane (inb4: idę na szlaki, Krupówki omijam szerokim łukiem) - podróż samochodem z Krakowa 1:45h, ok. 40zł za paliwo.

Popatrzyłem na ceny biletów kolejowych a tam: 22zł za regio (3h jazdy), 42zł za intercity (2:06h). Do tego trzeba jeszcze dojechać na dworzec, nosić ze sobą toboły (np. chcąc wybrać się ze sprzętem w góry), na miejscu z dworca też trzeba się dostać do miejsca docelowego.

Co musiałoby być ze mną nie tak, żebym świadomie i dobrowolnie wybrał podróż koleją? Nie dość, że całkowity czas podróży jest przynajmniej o 50% dłuższy, to jeszcze wystarczy, że wezmę jedną osobę do auta i koszt podróży wychodzi taniej. Nawet jeśli dorzucę do tego dzienny koszt OC i przeglądu rejestracyjnego. Już kompletnie pomijam fakt, że mogę zmieścić dużo więcej bagażu niż będę w stanie wziąć do ręki i mam możliwość dojazdu do kiepsko skomunikowanych miejsc.